Rudi jest już u swojej nowej rodziny- lepszej nie mogłabym sobie dla niego wymarzyć:))))DZIĘKUJĘ!!! Kamień spadł mi z serca.
Tymczasem postanowiłam podjąć sobie samej postawione wyzwanie i "uszydełkować" dywanik. Mam już naszykowane 2 kłębki dzianiny, jeszcze tylko przede mną kilka setek paseczków do pocięcia...ale zima ponoć dopiero się zaczyna;) Kupiłam wielkie szydło i zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Problem w tym, że kiedy chcę zrobić kulkę, wychodzi mi naleśnik, a kiedy zależy mi na naleśniku, kulka robi się sama. Niby znam zasady, ale to liczenie, dodawanie oczek...brrrr. Mój słowiczy móżdżek nadal ma z tym problemy. Trzymajcie kciuki, to ma być przedkominkowy dywanik, reprezentacyjny ;)
To trzymam kciuki, bo to dla mnie czarna magia :)))
OdpowiedzUsuńDzieki:) Dla mnie to też nadal magia, zazdrośnie podpatruję jak inni robią prawdziwe cuda na kiju:) No, moze mi się uda z dywanikiem:)
UsuńCiesze sie, ze kot znalazl sobie wlasciwych ludzi:)
OdpowiedzUsuńI jak Sylwia, trzymam za "tkanie dywanika".
Kasiu...jak JA się cieszę, nie masz pojęcia! Rudas był słodki, zakochałam się...ale 4 kot plus pies...za dużo szczęscia;) Uściski!
UsuńTrzymam mocno kciuki!! :) Marzy mi się też dywanik, ale to szukanie i robienie gałganków mnie przeraża.. ;))) No a liczyć oczek też nie lubię :/ Często robię na oko i czasem coś wyjdzie sensownego, ale częściej nie... ;))) Czekam na Twoje efekty! Pozdrowionka! :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana! Ale widziałam u Ciebie, że wychodzą Ci bardzo sensowne, piękne rzeczy! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :))) Ale te mniej sensowne po prostu nie pokazuję, hihi ;))))
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń