poniedziałek, 29 kwietnia 2013

MÓJ PIERWSZY RAZ...





...czyli jak się zaczęło moje rękodzieło ;)


Tak naprawdę moja przygoda z rękodziełem zaczęła się nie od ceramiki, tylko od szycia patchworkowych narzut. Od zawsze mi się takowe podobały (ta moja romantyczna natura...;)) a że nie mogłam dostać nic takiego, co by mi się podobało ( to było dobre kilkanaście lat temu), postanowiłam uszyć sobie kapę sama. To było niezłe wyzwanie. Po pierwsze wcześniej nic praktycznie nie szyłam, po drugie dysponowałam mocno "figlarnym" starym łucznikiem (to wtedy nauczyłam się przeklinać;)) i nie potrafiłam nawet nawlec nitki...
No ale pierwsze koty za płoty i w trudzie oraz znoju powstała ta oto narzuta:



Byłam strasznie dumna i stwierdziłam, że bardzo mi się to szycie podoba. Zaczęłam więc szyć proste patchworki- kwadraty świetnie się do tego nadają- i sprzedawałam je na allegro. Ponieważ odzew był wcale przyjemny, szyłam dalej i tak szyję do dzisiaj. Wypracowałam sobie pewien styl, 
poniżej kilka fotek z moich zbiorów.
















A to najnowszy "rękoczyn", jedzie do Krakowa:)










 


















poniedziałek, 22 kwietnia 2013

PORZĄDEK W OGRÓDKU




Gdzie co posadziłam,
czyli etykietki ogrodowe.


Właściwe nie wiadomo, jak "to" nazwać. Etykietka? Oznacznik? Po angielsku po prostu "labels" i od razu wiadomo o co chodzi.
Przydają się w ogródku ( takim balkonowym też :)) dla zapominalskich( czyli dla mnie), ponieważ nigdy nie pamiętam co gdzie posiałam, albo co to jest to coś, co wyrosło? Na razie kiepsko znam się na roślinach i nie od razu kapuję co zacz, niektóre ziółka z wyglądu trochę mi się mylą...a tak wszystko będzie jasne. :)
Takie ceramiczne oznaczenie można używać właściwie bez końca, jeśli do napisów używa się ołówka- potem łatwo umyć i napisac nazwę od nowa. Przy okazji ładnie wygląda, a wiatr i deszcz też im niegroźne.
























sobota, 20 kwietnia 2013

DOMEK...








... czarownicy? Właściwie mógłby nim być - mamy tu miotłę, kocura, a nawet Jasia i Małgosię :) Hmm, czyżby odezwała się moja podświadomość? Muszę sprawdzić, czy mieliśmy w rodzinie inne czarownice ;)

P.S. Wiedźmy podobno też piją  kawę ;) 

środa, 17 kwietnia 2013

W OCZEKIWANIU NA KOLACJĘ.

 Wejście do kuchni monitorowane, nic nie umknie naszej uwagi, czujność 100%. Nie odpuścimy, choć jedliśmy godzinę temu. 
Ech...


Bazyl i Buła

wtorek, 16 kwietnia 2013

CERAMICZNE MICHY





Ze mną to jest tak, że jak już mi coś fajnie wyjdzie, to dręczę temat kilka razy:)
Tutaj kilka odsłon "falbaniastej" michy, do wyboru, do koloru ;)





















Ta micha została wypalona techniką raku.











Foto: Karolina Kochanowska-Piekarska

Foto: Karolina Kochanowska- Piekarska






środa, 10 kwietnia 2013

ANIELICE ;)






Anioły i aniołki wszelakie wielkorotnie już produkowałam z gliny i szyłam z materiału, ale te paskudy to moja ulubiona forma.














Hatifnaty? ;)




Foto: Karolina Kochanowska- Piekarska




Foto: Karolina Kochanowska-Piekarska




środa, 3 kwietnia 2013

SZYDEŁKOWANIE






W Polsce chyba trochę  zaniedbane i niedoceniane, pewnie dlatego, że kojarzy się z czasami, kiedy nic nie było a wyroby szydełkowe były bure i zalegały w babcinych szafach. Teraz za to szydełko przeżywa swój renesanas, zwłaszcza wśrod projektanów wnętrz, w ozdobach i dodatkach. 
Ja do szydełkowania zabierałam się przez wiele lat jak pies do jeża- nijak mi nie szło, to liczenie oczek, który to słupek, a który półsłupek...katastrofa :) Nadal niewiele umiem i nic "przestrzennego", ale mam straszną frajdę, że umiem cokolwiek i potrafię udziergać sobie poszewkę na poduszkę albo koraliki. Moje wspomniane już na tym blogu szydełkowe Guru, potrafi chyba wszystko i to w dodatku "z głowy", a nie ze ściągi! To jest coś :)
Kto umie, niech się nie obija, to takie... fajne jest! :)









Takie korale wiosenne...



...i większa wersja broszki.







A to przyszła kapa, która czeka aż dotworzę kolejne elementy i zbiorę je do kupy ;)




Cudne buciki zrobione przez moją ciocię. 



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

CZAS WIOSENNY









Ustawiłam zegar na czas wiosenny, ale jakoś nie działa... Coś mi się zdaje, że namieszała tu jakaś zła królowa z Narnii (kto nie wierzy w Narnię, ma wreszcie dowód;)) skutkiem czego cały czas panuje zima, ale nigdy nie ma wiosny, ani Bożego Narodzenia. Boże Narodzenie co prawda było, ale wtedy jeszcze nikt niczego nie podejrzewał...Mój mąż z kolei twierdzi, że to sprawka Buki z Muminków. Tak czy owak, ktoś nabroił.
Na szczęście nie wszyscy jeszcze stracili humor, czego dowodem jest ten oto bałw...to znaczy zając wielkanocny, którego wyczarowali nasi przyjaciele :))


Zając balkonowy-symbol wiosny 2013.
Autor- tajemniczy jegomość o pseudonimie MiśP,
foto: Karolina Kochanowska-Piekarska