Gdzie co posadziłam,
czyli etykietki ogrodowe.
Właściwe nie wiadomo, jak "to" nazwać. Etykietka? Oznacznik? Po angielsku po prostu "labels" i od razu wiadomo o co chodzi.
Przydają się w ogródku ( takim balkonowym też :)) dla zapominalskich( czyli dla mnie), ponieważ nigdy nie pamiętam co gdzie posiałam, albo co to jest to coś, co wyrosło? Na razie kiepsko znam się na roślinach i nie od razu kapuję co zacz, niektóre ziółka z wyglądu trochę mi się mylą...a tak wszystko będzie jasne. :)
Takie ceramiczne oznaczenie można używać właściwie bez końca, jeśli do napisów używa się ołówka- potem łatwo umyć i napisac nazwę od nowa. Przy okazji ładnie wygląda, a wiatr i deszcz też im niegroźne.
Irenko, Twoje oznaczniki są zachwycające! W życiu nie widziałam tak ładnych... Aż szkoda w ziemię je wkładać... ;)
OdpowiedzUsuńjakie fajne, tez nie widzialam nigdy podobnych!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń