Kto takie pamięta?
Ja w dzieciństwie miałam identyczne, a gdy zaszłam w ciążę, zamarzyło mi się, żeby moje dziecko miało takie samo. Nie podobają mi się te współczesne plastikowe "cudeńka" dla dzieci, więc rozpoczęłam poszukiwania "mojego" fotelika.
Nie było łatwo, bo mój daaawno :) temu poszedł do kolejnych dzieci i ślad po nim zaginął. Zaczęłam przekopywać internet, ale szczerze mówiąc bez zbytniej nadzieji, bo kto by tak długo trzymał w domu krzesełko z początku lat 80-tych...
Ale na szczęście znalazł się taki ktoś!! :))) Znalazłam ogłoszenie i kupiłam od razu.
Fotelik przyjechał niestety w stanie mocno sfatygowanym i przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy warto go reanimować, ale postanowiałm spróbować. Pokleiłam, poskręcałam, przeszlifowałam
i pomalowałam na czerwono, tak jak w oryginale.
Oto efekty:
A tak krzesełko wyglądało "PRZED":
Tutaj w trakcie szlifowania. Mam kilka ulubionych "zabawek", między innymi niewielką szlifierkę, która już wiele ze mną przeżyła, między innymi szlifowanie kredensu- ale o tym może kiedy indziej;) |
A to efekt końcowy. Muszę nieskromnie powiedzieć, że jestem strasznie dumna! ;)
Krzesełko ma tę zaletę, że można je rozłożyć bez rozkręcania tak, jak na zdjęciu, tworzac stoliczek do zabawy. |
A już wkrótce pokażę kolejny mebelek z mojego dzieciństwa, który przetrwał w rodzinie i niedawno wrócił znowu do mnie:)